Bardzo mnie uderza wakacyjna nagonka, którą sami sobie uskuteczniamy… „Polak na wakacjach jest obciachowy”, „Polak to cham”, „Polak nosi skarpety do sandałów”. Tak jakby żaden Niemiec, czy Brytyjczyk tego nie robił! Szydzimy sami z siebie, jako naród i robimy sobie czarny marketing. Pamiętacie wszystkie memy o „Januszkach” nad polskim morzem? A ja mam je w dupie! Dla postronnego, szyderczego obserwatora, mimo braku wąsów i niezgodności imienia będę „Januszkiem” na wakacjach i dobrze mi z tym!
Pojadę do nadmorskiego kurortu
Mimo, że teraz modne są wygwizdowa, gdzie można łączyć się z naturą i mieć 100 metrów kwadratowych plaży tylko dla siebie. Nie mówię, że tam nie jest pięknie. I pewnie nie raz wybierzemy się w trakcie urlopu do takiego miejsca rowerami. Ja jednak widzę sporo uroku w tętniących życiem małych miasteczkach nadmorskich. Tam czuję wakacyjny klimat. Jestem jeszcze młoda i spora cześć moich koleżanek żyje wciąż życiem imprezowym. Czemu więc nie miałabym wędrować sobie z wózkiem po nadmorskiej promenadzie w rytm największych hitów, skoro to lubię? Bo jestem mamą i mam być eko, naturalna i w ogóle rusałka najlepiej…? Eee tam! Poza tym moje dziecko lgnie do rówieśników. A właśnie w takich miejscach będzie ich miało całe mnóstwo. Wakacje z dzieckiem nad polskim morzem to dla mnie przede wszystkim ludzie, dzieci i ich wspólna zabawa…
Rozstawię parawan…
Nawet sobie zrobię parawanową wyspę i mam to gdzieś, że ci z „wyższych sfer” się z tego śmieją. Parawaning kiedyś mnie nie jarał, ale teraz mam dziecko. Potrzebuję jakoś ograniczyć jej miejsce zabawy, żeby lepiej ogarniać sytuację i żeby mi się zwyczajnie nie zgubiła. Jak ktoś ma problem z parawaningiem, to zapraszam na powyżej opisane dzikie plaże, albo, jak ktoś ma furę monety do wydania, na hotelowe, zamknięte plaże z pięknymi leżakami i nadmorskim beach barem dla VIPów. 😉
Oszamię zapieksy i gofry z bitą śmietaną!
I co z tego, że teraz jest moda na slow food i bycie fit? Wakacje to wakacje i można sobie zrobić urlop od zdrowego odżywiania. A wszyscy ci, co się śmieją, że Polacy to chcą się tanio nażreć, niech się… zajadają sałatkami. 😀 Nie powiem, że jak będę miała ochotę, nie pójdę z mężem na krewetki, czy sushi, ale nie będę więźniem takiego celebryckiego stylu życia. 😀 W kolejce po zapieksy, czy kebzora, albo po schaboszczaka w barze mlecznym też stoją świetni ludzie. 😉 Tacy, jak my!
Uwiążę moje dziecko…
Choć to nie jest chyba zgodne z rodzicielstwem bliskości i innymi wychowawczymi bajerami… Z przyjemnością patrzę na dwulatków chodzących grzecznie za rękę z rodzicami, takich co odejdą by poznawać świat, ale tylko na metr od rodzica. U nas nie ma na to szans. Albo coś mi nie pykło wychowawczo, albo moja córka ma po prostu geny po rodzicach. 😀 Żeby się nie zgubiła i nie zrobiła sobie krzywdy, musi być czasem wsadzona, nawet wbrew woli, do wózka. Mam też w zanadrzu takie narzędzie tortur – plecaczek z doczepioną… smyczką. 😀 Na pewno mnie niejedna osoba zmierzy z pogardą. A ja wtedy pogratuluję jej zdolności wychowawczych i pójdę, a raczej pobiegnę dalej za moim małym wariatem. 😀
Obkupię córkę na bazarach!
Nie będą to zabawki drewniane, ani markowe, pewnie niestety też nie w modnych pastelowych kolorach… Pewnie nawet szmacianej lali nie będzie, tylko taka starodawna, co mruga oczkami z długimi rzęsami… 😀 No cóż. Jak to ma mojemu dziecku sprawić radość, a mi zapewnić odrobinę spokoju, to poświęcę kilka złotych dziennie na taki „badziew”, który dla mojego dziecka będzie czymś najwspanialszym i najpiękniejszym na świecie. Może innym udało się już wyrobić u dwulatka wyczucie smaku i stylu. Moja Blanka, jeśli chodzi o zabawki, to wciąż wielbicielka straganów. 😀
Pewnie zrobię jeszcze całą masę innych obciachowych rzeczy, ale jako zwyczajny człowiek, nawet nie uznam ich za obciach, bo jestem zbyt mało fashion…
I wiecie co? Bez tej spiny będę miała na pewno świetne wakacje, lepsze niż ci, co się przejmują! 😀 😉
Wszystkim życzę miłego wypoczynku! 😉
A Wy, jak spędzacie wakacje z dzieckiem nad polskim morzem?
Jeśli spodobał się Wam ten post, pewnie chętnie przeczytacie też:
Jak zorganizować weekendowy wyjazd z maluchem?
Pełnoetatowa mama na wyjeździe bez dziecka…
Dziecko w restauracji – 6 zasad, które ułatwiły nam życie
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz tutaj swój ślad, dasz się poznać. Możesz zostawić komentarz, na większość staram się odpowiadać i zaglądać do każdego komentującego, jeśli też ma swoje miejsce w sieci. Super, jeśli polubisz bloga na Facebooku, czy udostępnisz post swoim znajomym. Każdy wyraz uznania jest dla mnie niezwykle istotny!